Czasem trafiam na klientów, którzy na pierwszy rzut oka wydają się mieć wszystko pod kontrolą. Damian był jedną z takich osób. Wysokie stanowisko w korporacji, świetna pensja, kochająca żona, dom w wymarzonej okolicy. Z zewnątrz wszystko wyglądało jak perfekcyjnie ułożona układanka. A jednak, kiedy usiadł naprzeciwko mnie, od razu zauważyłam w jego oczach coś więcej. Zmęczenie i niepokój, które kryły się pod tą zewnętrzną maską sukcesu, nie były jedynymi.
Od dawna miał poczucie, że cokolwiek by nie zrobił, zawsze musi więcej i więcej. Z natury ambitny, dumny ze swojej kariery, działał według prostego schematu: jeśli napotykasz problem, musisz go szybko rozwiązać, a jak trzeba to i pokonać siłą woli. Na pierwszy rzut oka to działało – jako dyrektora dużego działu, podwładni szanowali go, a przełożeni darzyli szczególnym zaufaniem. Niestety, to poczucie presji doprowadziło do tego, że zaczął postrzegać inne osoby jako źródło swoich problemów. Z czasem jednak, pod tą fasadą zaradnego człowieka coś pękało.
Przyszedł do mnie, bo przestał spać. W nocy budził się wielokrotnie, myśli o kolejnych zadaniach, projektach i decyzjach, które musiał podjąć, nie pozwalały zasnąć. Zaczęło się niewinnie – kilka zarwanych nocy, lampka wina na rozluźnienie, potem problemy z koncentracją, a w końcu ogólne wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Złość i rozczarowanie innymi stały się normą.
Pierwsze sesje spędziłam, widząc człowieka, który nie dopuszczał do siebie myśli, że to on sam robi coś w taki sposób, który doprowadził go do tego stanu. Jak wielu moich klientów i on sam, stawiał sobie i innym nierealnie wysokie oczekiwania.
Zamiast oferować mu gotowe rozwiązania, zaczęliśmy od tego, co najprostsze. Potrzebował czegoś, co będzie działać na co dzień. Dlatego zaproponowałam, żebyśmy zaczęli od oddechu.
“Nie musisz od razu medytować przez pół godziny dziennie,” powiedziałam mu. “Wystarczy kilka głębokich oddechów, zanim siądziesz do pracy.” Początkowo nie był pewien, jak coś tak małego może przynieść jakiekolwiek efekty, ale zdecydował się spróbować.
Po kilku tygodniach Damian zauważył, że te trzy głębokie wdechy, które brał przed rozpoczęciem każdego dnia, czy ważniejszym wydarzeniem, naprawdę zmieniają jego podejście. Bardzo powoli zaczął też dostrzegać, że żył w obłudzi, a rzeczywistość nie jest tak oczywista. Z czasem, gdy zaczął urealniać swoje życie, zaczął też pracować z większym spokojem i dystansem do trudnych sytuacji. Zauważył też, że oczekiwania stawiane innym nie muszą być jednoznaczne z natychmiastową ich realizacją.
Ale oddech to nie wszystko. Damian podchodził z ogromnym sceptycyzmem do innych technik, które mu proponowałam. Wiedziałam, że taki opór jest naturalny – wielu liderów w świecie biznesu nie traktuje drobnych narzędzi poważnie, bo wydaje im się, że to strata czasu.
Po miesiącu powiedział mi, że jednak czuje różnicę. “To jak reset dla mózgu” – przyznał podczas jednej z sesji. Każdego dnia znajdował czas, żeby na chwilę zatrzymać się i pozwolić sobie na wewnętrzne wyciszenie. Dzięki temu lepiej rozumiał, na co ma wpływ, a na co nie i co jest w granicach odpowiedzialności innych a co nie. Lepiej zarządzał, łatwiej panował nad emocjami. Znów poczuł, że ma kontrolę, jednak w nowy, dużo lepszy sposób.
Kolejnym ważnym krokiem było nauczenie siebie kwestionowania własnych myśli. Wielu liderów jest przekonanych, że każda myśl, która pojawia się w ich głowie, jest prawdą. Ale rzeczywistość jest taka, że nasze myśli często nas zwodzą. W trakcie naszego procesu nauczył się pytać siebie: “Czy to, co teraz myślę, naprawdę jest faktem, czy tylko moją interpretacją?” Ten prosty nawyk dał mu narzędzie do uwalniania się od niepotrzebnych oczekiwań, a tym samym stresu, który wcześniej wydawał się nie do opanowania.
Praca z klientami w podobnych sytuacjach już dawno udowodniła, jak małe, subtelne zmiany mogą przynieść ogromne rezultaty. Historia Damiana pokazuje też, jak łatwo osoby na szczycie swojej kariery mogą zagubić poczucie kontroli i sensu, ale także odnaleźć spokój i równowagę, jeśli pozwolą sobie na chwilę zatrzymania. To nie musi być rewolucja – to ewolucja, której każdy z nas może doświadczyć, jeśli tylko zdecyduje się zrobić ten pierwszy, mały krok.
Zostaw odpowiedź
Zaloguj się, aby dodać komentarz.